reportaż z podróży Madera

Madera. Dużo o niej słyszeliśmy, jeszcze więcej przejrzeliśmy pięknych fotografii z tej wyspy w Internecie.Co naprawdę kryje to miejsce? Na jakie atrakcje może liczyć zwykły toruński spacerowicz? Sprawdźmy to!

Od wyjazdu minęło już trochę czasu, nie wszystko pamiętam w szczegółach, pozwólcie zatem, że dodam subtelny komentarz do zdjęć.

Dzień 1.

Przylot, szybki prysznic i w drogę “bo zaraz zajdzie słońce!” –  te słowa Ania słyszy często, to nie spacer po parku, wycieczka dla emerytów, przed nami wiele kilometrów do przejścia, mnóstwo miejsc do zwiedzenia 🙂

 

 

Na lotnisku odebraliśmy samochód. To zdecydowanie najwygodniejszy sposób na zwiedzanie Madery, pozwalający także dowolnie wybierać miejsca noclegowe na całej wyspie. Naczytaliśmy się, że najlepiej nocować w stolicy Madery – Funchal. Powiedziałbym bzdura, moim zdaniem najlepiej poznawać małe miasteczka i urozmaicać sobie wyjazd różnymi bazami noclegowymi. Z takim podejściem na pierwsze dwa dni zatrzymaliśmy się w małym miasteczku Jardim do Mar. Z tego miejsca mieliśmy już rzut beretem do klifów położonych na zachodnim brzegu wyspy.

 

 

Wracając jeszcze do miasteczka Jardim do Mar. Nie wiem na ile to powtarzalny proces, ale podczas naszego pobytu co wieczór odbywała się tam biesiada przy akompaniamencie orkiestry. Wśród pięknie przyozdobionych ulic tańczyli ludzie, sporadycznie nabywając piwko z lokalnego sklepiku, zarządzanego przez sympatyczną, starszą panią. Brzmi trochę jak obraz z bajki, ale musicie mi uwierzyć, tak właśnie było 🙂

 

 

Dzień 2.

Las Fanal. Wizytówka Madery, którą musieliśmy zobaczyć. Nasze pierwsze podejście odbyło się w pełnym słońcu. W dalszej części wpisu wracamy tam ponownie, żeby zobaczyć drzewa wawrzynowe skąpane we mgłach. Prawdę mówiąc miejsce robi wrażenie w każdych warunkach pogodowych 🙂

 

 

Skały Ilheus da Ribeira da Janela.

 

 

Wtrącę. To był upalny dzień. Zupełnie nie przygotowani na kąpiel dotarliśmy do basenowego raju w Porto Moniz. Z potem na czole i suchością w ustach patrzeliśmy na taplających się w chłodnej wodzie ludzi :). To był ten moment, w którym Ania musiała ulec moim namowom i wykąpać się w tym co ma na sobie. Dumni z siebie i orzeźwieni wodami Atlantyku ruszyliśmy dalej 🙂

 

 

Lewada 25 wodospadów. Dużo szlaków na Maderze prowadzi wzdłuż lewad. Są to kanały transportujące wodę od źródła do cywilizacji. Nasze pierwsze spotkanie z takim szlakiem nie obyło się bez przygód. W skrócie: zgubiliśmy drogę, poznaliśmy fajną rodzinkę z Łotwy, która wyprowadziła nas na prostą, podczas marszu zapadła noc, na szlaku spotykaliśmy krowy, które trzeba było przeganiać kijem żeby przejść dalej. Reasumując było super.

 

 

Dzień 3.

Ruszamy do naszego kolejnego miejsca noclegowego w Ribeira Brava przy okazji nieśpiesznie zwiedzając południowe wybrzeże wyspy. Na koniec dnia zaliczymy kolejny szlak wzdłuż lewady. Bo jak to mówią turyści na Maderze, dzień bez lewady jest dniem straconym.

 

 

Szlak wiodący przez dwie lewady Moinho / Nova.

 

 

Dzień 4.

Na ten dzień zaplanowaliśmy Dolinę Zakonnic, górskie schronisko Queimadas oraz kolejny klasyk Madery, którego nie można przegapić,

Półwysep Św. Wawrzyńca- Ponta de Sao Lourenco.

 

 

W Dolinie Zakonnic nie ma zakonnic, są za to kasztany pieczone, które nota bene jedliśmy po raz pierwszy. Tak jak podejrzewałem, nie zostałem ich fanem 🙂

 

 

Górskie schronisko Queimadas.

 

 

Półwysep Św. Wawrzyńca przywitał nas srogim deszczem. Trasę zaplanowaliśmy na wieczór z dwóch powodów, żeby uniknąć tłumów i żeby podziwiać półwysep przy pięknym zachodzie słońca 🙂 Z racji tego, że pogoda na Maderze jest bardzo zmienna, warto było wierzyć w ten scenariusz do samego końca.

 

 

Dzień 5.

Piękny, słoneczny, plażowy dzień rozpoczęty w miejscowości Seixal. To właśnie tam polecamy pojechać jeśli lubicie piaszczyste plaże i bezpieczną kąpiel nawet przy wysokich falach (plaża przy niebieskim dźwigu).

Wspomniałem o bezpieczeństwie bo raz podczas tego wyjazdu dostałem klapsa od natury. Lekceważąc duże fale na kamienistej plaży zostałem wciągnięty przez Ocean. Ratując się poobcierałem nogę o kamienie. Można powiedzieć, że był to najniższy wymiar kary, nie zawsze możemy mieć tyle szczęścia, dlatego jeśli to czytacie, proszę nie popełniajcie takich głupot.

 

 

Szlak na szczyt Pico Ruivo. Niestety podczas naszego pobytu częściowo zamknięty z powodu pożarów.

 

 

Część pasa startowego lotniska Madery jest wsparta na 180 kolumnach po 70 metrów każda. Przebudowa pasa startowego została uznana za jedną z najtrudniejszych na świecie. Pod pasem znajdują się tereny sportowo-rekreacyjne.

 

 

Dzień 6.

Nasz wyjazd dobiegał końca, ostatnie noclegi zabookowaliśmy w stolicy (Funchal). Poświęciliśmy trochę czasu żeby zobaczyć miasto, jednak nadal najbardziej ciągnęło nas w stronę natury. Większość czasu spędziliśmy spacerując wybrzeżem, mieliśmy też jedną sprawę, która nie dawała w nocy spać…

 

 

Dzień 7.

… Las Fanal we mgle 🙂

 

 

Bardzo dziękuję za spacer, wspólne obcowanie z fotografią. Jest mi super miło, że czasem tu zaglądacie. Do następnego!